Utkane z historii

Który moment z dzieciństwa pamiętasz jako pierwszy? Kiedy w ogóle zaczyna się pamięć? Mam kilka takich obrazów, które widzę jako pierwsze, które przebijają się z mgły czasu przeszłego. Jeden to moment, gdy jadę w dziecięcym wózku przez kładkę nad Kaczawą i z nogi spada mi bucik wprost do rzeki. Mam wtedy może dwa lata. Niemożliwe, żebym to pamiętała? Źródła naukowe mówią, że pierwsze świadome wspomnienia zaczynają się w wieku 3-4 lat, choć niewykluczone, że wyjątkowo nawet w wieku półtora roku. Czyli wynika z tego, że albo jestem wśród tych nielicznych przypadków, albo sytuacji nie pamiętam, ale słysząc o niej w późniejszych latach, wydrukowałam to sobie w pamięci, zaadoptowałam, czyli uznałam za własne wspomnienie. Jest taki mechanizm i nazywa się fałszywymi wspomnieniami. Nawiasem pisząc, warto o tym poczytać, żeby uświadomić sobie, na jakie pułapki psychologiczne bywamy narażeni.

Ale jest wśród tych moich wczesnych reminiscencji obraz, który rzeczywiście jest wspomnieniem i to dość dramatycznym. Miałam wtedy trzy lata. Byłam ubrana w sukienkę w kwiatki. Lubiłam ją, bo kwiatki były jak żywe, przyszyte do materiału. Teraz wiem, że to były aplikacje, ale w umyśle dziecka takie słowo nie istniało. W tej kwiecistej sukience kręciłam się po podwórku u dziadków – tych drugich dziadków, którzy mieszkali na końcu świata, gdzie autobus zawracał. I kiedy tak tańczyłam w kółeczko, potknęłam się o wystający kamień i runęłam jak długa na cembrowinę studni, tej studni, z której korbą wyciągali dziadkowie wodę do picia. Bólu nie pamiętam, ale do tej pory widzę, jak na filmie, że sukienka zalewa się krwią z rozbitego łuku brwiowego. Pamiętam też, że tato chciał mnie wieźć do szpitala na szycie rany, ale mój strach przed igłą wbijaną w skórę był większy niż wszystko inne. W konsekwencji do szpitala nie pojechaliśmy, ale jakąś warszawą (tak, były takie auta) sąsiada wróciliśmy do domu. Kilka dni nosiłam plaster nad okiem a od ponad pól wieku na pamiątkę tego nosze bliznę, która jest namacalnym dowodem, że to zdarzenie miało miejsce.

To dwie historie z najmłodszych lat wytłoczone w mojej pamięci. Obie z elementami grozy. Do tej pory mam lęk przed kładkami i wąskimi mostami bez barierek i nie przepadam za studniami 😊

Nasze najwcześniejsze wspomnienia są jak stare fotografie, czasem wyblakłe, czasem podkoloryzowane przez cudze opowieści, niezależnie od tego noszą ślad tego, kim byliśmy. Warto je pielęgnować i cenić. Bo wspomnienia z dzieciństwa to nie musi być literatura faktu, ale dobrze, żeby była to literatura piękna, choć utkana z naszej historii 😊

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *