
Jest w kalendarzu takie kuriozalne święto – Dzień Odpoczynku od Zszarganych Nerwów. Przypada właśnie na 28 października. Jak tę okazję świętować? Jak oddzielić swoje ciało od systemu nerwowego, by odpocząć od afektów i jednocześnie dalej żyć jako istota ludzka a nie android? Nie ma w ciele takiego przełącznika, którym można by było wcisnąć pauzę od denerwowania się, stresu, emocji w ogóle. W dystopiach były takie wizje, że człowiek, np. pod wpływem odpowiednio spreparowanej tabletki, wykluczy ze swego życia uczucia. Ale fabuły tych powieści zazwyczaj nie miały happy endu.
Bo bycie człowiekiem nierozerwalnie wiąże się z emocjami, a te przecież bywają negatywne i destrukcyjne.
Bawi mnie, kiedy lekarze zalecają unikania stresu. To tak niedorzeczne zalecenie jak teoria o lądowaniu Marsjan w polu kukurydzy.
Stres generuje praca, a jak żyć bez pracy, skoro jest źródłem utrzymania, więc trzeba przyjąć ją z dobrodziejstwem inwentarza. Często kosztem zdrowia psychicznego.
Stresują nas dzieci, rodzice, mąż, żona…, ale samotność też nie jest komfortowa emocjonalnie. Stres wywołuje kontakt ze światem zewnętrznym, bo jest hałaśliwy i niebezpieczny. Ale i cztery ściany domu nie chronią przed emocjonalnym napięciem, bo nerwy zszargać może cieknący kran albo zepsute ogrzewanie, do naprawy którego fachowiec jedzie już piątą dobę i dojechać nie może.
Może w idealnym świecie Dzień Odpoczynku od Zszarganych Nerwów polegałby na tym, że bezwarunkowo wszyscy jesteśmy dla siebie uprzejmi, mili i robimy to, co do nas należy, jak najlepiej potrafimy. A przy tym nic się nie psuje, pogoda nie utrudnia życia, przedmioty martwe nie są złośliwe a kolana nie bolą przy wchodzeniu po schodach.
Ale świat nie jest idealny, więc może nie dzień, ale godzinę lub kwadrans odpoczynku od zszarganych nerwów sobie zafundujmy, nie dając się sprowokować rzeczywistości ![]()